
Podczas gdy kolejne Ukraińskie miasta są atakowane przez rosyjskie wojska, fashion week w Paryżu trwa w najlepsze. Jak do tej pory niewiele luksusowych domów mody zabrało głos w sprawie konfliktu, poza symboliczną rezygnacją z muzyki na pokazie Giorgio Armaniego w Mediolanie. Pierwsze zdecydowane działania podjęła dopiero francuska marka Balenciaga, z Gruzinem Demną Gvasalią u steru.
Na Instagramie Balenciagi widnieje tylko jedno zdjęcie, flaga Ukrainy. Pod spodem podpis informujący o wpłaceniu przez markę darowizny na rzecz Światowego Programu Żywnościowego zapewniającego pomoc humanitarną dla ukraińskich uchodźców, a także zapowiedź wykorzystania platformy do szerzenia informacji na temat sytuacji w Ukrainie. To jak dotąd pierwsza tak zdecydowana reakcja świata mody na drastyczne doniesienia ze wschodniej Europy. Dyrektorem kreatywnym Balenciagi jest Gruzin, Demna Gvasalia. Jego doświadczenia z dzieciństwa z pewnością miały wpływ na działania podjęte przez niego obecnie we francuskim domu mody. Jako dwunastolatek zmuszony był uciekać z rodzinnego miasta wskutek wojny domowej. Obecna sytuacja na Ukrainie jest mu więc bardzo bliska.
Jak dotąd swoją solidarność z Ukrainą wyraził Giorgio Armani, który podczas pokazu swojej najnowszej kolekcji zrezygnował z puszczania muzyki, oraz Donatella Versace, która na swoim Instagramie poinformowała o przekazaniu środków dla fundacji UN Refugee Agency i zachęcała do wpłat. Niefortunny dobór słów naraził ją jednak na krytykę – projektantka w oświadczeniu użyła słowa „kryzys”, jednak obserwatorzy przytomnie zwrócili jej uwagę, że mamy do czynienia z wojną.
W ślady Demny Gvasalii poszedł koncern Kering, do którego oprócz Balenciagi należą takie marki luksusowe jak Alexander McQueen, Gucci czy Saint Laurent. Spółka zapowiedziała wsparcie finansowe dla Agencji Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców. Głos solidarności z ludnością ukraińską okazał także Ralph Toledano, prezes Stowarzyszenia Haute Couture. Z kolei w finale pokazu węgierskiej marki Nanushka puszczono hymn Ukrainy, a założycielka Sandra Sandor organizuje w swoim kraju pomoc i wsparcie dla szacowanej liczby 600 000 uchodźców, którzy w najbliższym czasie mogą przybyć do jej kraju. Jednak w poście na Instagramie ani razu nie padło słowo „wojna”, zamiast niego pojawiło się eufemistyczne określenie „kryzys”.
Działania branży mody, choć coraz wyraźniejsze, są nadal opieszałe i bazujące na dyskretnym wyrażaniu zaniepokojenia. Wśród właścicieli marek luksusowych brakuje jednogłośnego, stanowczego sprzeciwu wobec rosyjskiej napaści na Ukrainę oraz konkretnego wsparcia dla atakowanego kraju.
W Polsce setki marek odzieżowych, obuwniczych czy biżuteryjnych, pomimo trudności finansowych spowodowanych pandemią, aktywnie wspiera akcje pomocowe. Bez względu na to, czy mówimy o znanych projektantach, czy małych firmach, wszyscy zjednoczyli się w pomocy dla naszych sąsiadów. Niektóre marki oddają część lub nawet całość zysków na pomoc humanitarną, inne organizują zbiórki śpiworów, same szyją niezbędne ubrania czy przekazują materiały na siatki maskujące. I choć to nie najlepszy moment, by myśleć o nowej parze butów i pasującej do nich torebce, miejmy na uwadze, że moda to także praca, a bez pracy nikt nie będzie w stanie zaoferować pomocy innym.