
Afera z marką La Mania odbiła się równie głośnym lub nawet większym echem niż ta z koszulkami Veclaim. Na portalu BusinessInsider pojawił się wywiad z Joanną Przetakiewicz, w którym założycielka La Manii odpowiada na zarzuty o wprowadzaniu w błąd swoich klientów.
Już wcześniej z oświadczenia rzecznika prasowego marki dowiedzieliśmy się, iż 100% polskiej produkcji to tak naprawdę 95%, ponieważ pozostałe 5% stanowią akcesoria, produkowane we Włoszech oraz między innymi w Bangladeszu, skąd pochodziła feralna czapka. Natomiast sprawa z kieliszkami została sprostowana przez samą hutę szkła Julia, która jest zadowolona z wzorowej współpracy z marką La Mania Home. Kwestią sporną dla klientów pozostaje jednak w dalszym ciągu amatorskie naklejanie logo zamiast na przykład zamówienia graweru.
Za sprawą blogera Michała Kędziory (Mr Vintage) na światło dzienne wyszła także sprawa z akcesoriami do wystroju wnętrz dostępnymi na platformach Aliexpress i Alibaba. Joanna Przetakiewicz została zapytana, czy kupowanie przedmiotów z Azji i sprzedawanie po kilkakrotnie wyższych cenach nie stoi w sprzeczności z pojęciem luksusu.
W odpowiedzi czytamy, że marka nigdy nie kłamała w kwestii polskiej produkcji – w opisie widnieje informacja o „ubraniach szytych w Polsce”, a akcesoria stanowią osobną kategorię. Metka z widocznym azjatyckim krajem produkcji nazwana została błędem w komunikacji, a wytknięcie tego faktu przez dziennikarza Bartka Fetysza – atakiem internetowego hejtu.
Następnie otrzymaliśmy krótki wykład na temat produkcji dóbr luksusowych największych marek w krajach azjatyckich i prztyczek w nos dla klientów, którzy nie interesują się modą na tyle, by rozumieć pojęcie concept store. To z tego powodu „tworząca własne produkty” La Mania Home w jedną noc zmieniła nazwę na… Concept Store La Mania Home, który „wyszukuje produkty pasujące do estetyki marki z katalogów dostępnych na największych targach na świecie”, oddalając w ten sposób od siebie zarzuty wprowadzania klientów w błąd.

Joanna Przetakiewicz nadal idzie w zaparte twierdząc, że dobrze byłoby informować klientów o kraju pochodzenia danego produktu, ale w sumie niekoniecznie, ponieważ nie każdy tak robi ze względu na ‚tajemnicę handlową’. Mimo zapewnień o polskim pochodzeniu 80% asortymentu La Mania Home, niesmak pozostanie na długo.
W wywiadzie ani razu nie padło słowo ‚przepraszam’, nie dano klientom do zrozumienia, że transparentność i komunikacja marki zostaną poprawione. Zamiast tego ponownie pojawiły się oskarżenia o hejt i nagonkę oraz celowe niszczenie firmy. A co powiedziała pani Przetakiewicz o klientce, która otrzymała czapkę z Bangladeszu wraz z kartką informującą o wsparciu polskiej gospodarki?
No faktycznie, słabo. Po prostu nieprecyzyjnie. Błąd komunikacyjny, a nie zły zamiar.