Po raz kolejny Pierpaolo Piccioli udowodnił, że jest jednym z najwybitniejszych współczesnych projektantów. W dodatku na każdym kroku docenia to, że za jego sukcesem stoi praca całego zespołu krojczych, krawcowych, hafciarek i rzemieślników, którzy dla jednej sukni poświęcają nierzadko kilkaset godzin. By podkreślić ten fakt, w poprzedniej kolekcji nadał sukniom imiona osób, które nad nimi pracowały. Tym razem zaprosił swój zespół do wspólnego wyjścia w finale pokazu – ten gest wywołał łzy wzruszenia u całej zgromadzonej widowni.
Z kolei na wybiegu zaprezentował się cały przekrój modelek: taka różnorodność wiekowa, etniczna i narodowościowa to niestety nadal w świecie mody, zwłaszcza europejskiej, wyjątek. Piccioli z równym zaangażowaniem podchodzi do różnorodności źródeł, z których czerpie inspiracje. W kolekcji znajdziemy odniesienia do XVI-wiecznego malarstwa Rosso Fiorentina, ludowe motywy afrykańskie, arystokratyczny przepych i współczesną elegancję. Dzięki temu tworzy bajkę skrojoną na miarę indywidualnych potrzeb każdej kobiety.
Jesień-zima 2019 również pokazuje, jak genialnym kolorystą jest Piccioli. Projektant znów zderza ze sobą nieoczekiwane odcienie: pistację z lawendą i musztardą, limonkę z pastelowym różem, turkus z ceglastą czerwienią. Część dzienna zachwyca perfekcyjnymi krojami i prostotą urozmaiconą detalami – marszczona bluzka, płaszcz wykończony grubymi frędzlami czy kołnierz pokryty kwiatowymi aplikacjami.
Suknie wieczorowe to natomiast prawdziwy spektakl i popis umiejętności projektanta. Znalazły się tutaj oczywiście kultowe już kreacje z naszywanymi barwnymi kwiatami, ale także peleryny z piórami czy eteryczne suknie w odcieniach morskiej zieleni i błękitu. Znalazło się też miejsce dla majestatycznych dopasowanych sukien wyszywanych srebrnymi i złotymi koralikami, oraz odrobina szaleństwa w postaci kaskad marszczonych falban w odcieniu elektrycznego fioletu.
Ten pokaz z pewnością przejdzie do historii mody. Podobnie jak nazwisko projektanta, który już za życia stał się legendą, a z pierwszego rzędu oklaskują go nie tylko aktorki i modelki, ale także sam Valentino Garavani.