Po raz pierwszy pokaz Versace odbył się nie w Mediolanie, lecz w Nowym Jorku. Na dodatek na środku wybiegu stała gigantyczna figura pochodni trzymanej przez Statuę Wolności. Donatella przyznała, iż jest to hołd złożony kobietom, które muszą walczyć o wiele bardziej niż mężczyźni. Sam pokaz był natomiast retrospekcją najważniejszych kreacji stworzonych przez Gianniego Versace.
Na podobny pomysł Donatella wpadła w dwudziestą rocznicę śmierci swojego brata – wtedy kolekcja składała się z sylwetek będących niemal replikami słynnych projektów Gianniego, a w finale szły supermodelki ery lat 90. Tym razem podobne sylwetki zostały przefiltrowane przez współczesny styl mieszkanek stolic mody.
Na wybiegu pojawiła się ikoniczna sukienka-agrafka, którą miała na sobie Liz Hurley podczas premiery filmu „Cztery wesela i pogrzeb” w 1994 roku, była sukienka Jennifer Lopez z nieprzyzwoicie głębokim dekoltem, tym razem jednak z nadrukiem serc, były słynne barokowe ‚apaszkowe’ desenie i motyw zebry, winylowe minispódniczki i krótkie moheriowe sweterki. Jednak tym razem Donatella nie pozwoliła sobie na dosłowność – ubrania sprawiają wrażenie nowoczesnych, dopasowanych do współczesnej sylwetki. Gigi Hadid ubrana we wzorzystą spódnicę odkrywającą nogi, na stopach ma trampki. Logo Versace powraca na T-shirtach w wydaniu streetwear. Amber Valletta zamykająca pokaz w sukience J. Lo nie epatuje już seksem tak, jak oryginalna kreacja z 1999 roku.
Stylizacja modelek, ich imponującej objętości fryzury i naturalny makijaż przywodzą również na myśl lata 90. Eksplozja neonowych kolorów i deseni, z zebrą i barokowymi zawijasami na czele, to z kolei ukłon w stronę stylu Gianniego Versace – pełnego przepychu, śmiałości i szaleństwa.
Donatella Versace od kilku sezonów ma dobrą prasę. Czy to za sprawą nostalgicznych wspomnień największych osiągnięć jej brata, czy też zmiany w strukturach firmy (w ubiegłym roku marka została kupiona przez Michaela Korsa) – najważniejsze jest to, że Versace wciąż jest na ustach wszystkich.