
Debiutowały dopiero w ubiegłym roku, zbierając natychmiast same pozytywne recenzje. W tym sezonie Agata Królik i Alicja Danowska, założycielki marki DUNST, udowadniają, że nie osiadły na laurach. Ich najnowsza kolekcja zaprezentowana podczas KTW Fashion Week czerpie garściami z mody lat 80. i 90.
Choć niezbyt dobrze pamiętam ubrania, jakie nosiło się na początku lat 90., to wyobraźnia podsuwa mi kreszowe dresy w zwariowanych kolorach (najczęściej była to kombinacja turkusu i fioletu), spodnie z wysokim stanem ze spranego dżinsu, takież same sukienki i spódnice, oraz jednorzędowe płaszcze w burych kolorach. Projektanci z bloku wschodniego, z Demmą Gvasalią na czele, próbują reanimować tę przygnębiającą rzeczywistość i przywracają modowe koszmarki w skali 1:1. Nowe estetyka otrzymuje miano ‚postsoviet chic’ i na zachodzie zostaje okrzyknięta powiewem świeżości i oryginalności. U nas, z racji tego, że bliżej nam jednak do wschodu niż zachodu, nurt ten nie cieszy się zbytnią przychylnością – kojarzy nam się z biedą i szarzyzną.
Projektantki DUNST biorąc na warsztat te same elementy, zdołały stworzyć zupełnie nową jakość. Ortalion w kolorze ultrafioletu nie razi w oczy, lakierowany płaszcz w cukierkoworóżowym kolorze jest niemal uroczy, a dżinsowa sukienka nabiera streetwearowego charakteru dzięki zestawieniu z krótką puchową kurtką. Ubrania DUNST pełne są ukrytych detali, umożliwiających ich dowolną modyfikację, w zależności od potrzeb. System przemyślanie rozmieszczonych zatrzasków, suwaków i sprzączek pozwala zmienić długi płaszcz w krótką kurtkę, puchową kurtkę w kamizelkę, szerokie spodnie w pumpy, długie nogawki w krótkie, podobnie z rękawami.
Mimo tych wszystkich rozwiązań ubrania wciąż cieszą oko. O błyszczących płaszczach, beżowych trenczach i spódnicach midi z rozporkiem można śmiało powiedzieć, że są piękne. Żółta puchowa kurtka z kieszenią-kangurką automatycznie wywołuje uśmiech – jest wręcz stworzona na polską zimę. Denim odmieniony przez wszystkie przypadki – od spranego do białości, aż po granatowy – występuje w roli spodni, kurtki, spódnicy i sukienki. Ortalion już nie razi ordynarnością, bo uszyto z niego zgrabny płaszcz i sukienkę. I choć kolorystyka oscylująca wokół stalowych szarości, błękitów i bieli, wzbogacona plamami intensywnej żółci i fioletu nasuwa skojarzenia z minionymi dekadami, jest to wrażenie bardzo przyjemne i nostalgiczne.
Takie powroty do przeszłości bardzo lubię.