
Sztuczne głowy zwierząt u Schiaparelli, mini u Chanel, cukierkowe kolory u Giambattisty Valli, odwrócone sukienki u Viktora & Rolfa czy haftowane złotem syrenie suknie u Rahula Mishry? Przedstawiamy przegląd najciekawszych kolekcji tygodnia mody Haute Couture na sezon wiosna/lato 2023.
Schiaparelli
Pojawienie się Kylie Jenner w kreacji z najnowszej kolekcji francuskiego domu mody jeszcze przed jej premierą okazało się być marketingowym strzałem w dziesiątkę. Fotografia celebrytki w dopasowanej czarnej sukni i ozdobie w kształcie lwiej głowy błyskawicznie obiegła internet i spowodowała burzliwe dyskusje na temat zasadności takich zabiegów. Dzięki temu tuż po pokazie mówiono wyłącznie o trzech sylwetkach przedstawiających głowy dzikich zwierząt: lwa, pantery śnieżnej i wilka (na wybiegu prezentowanych odpowiednio przez Irinę Shayk, Shalom Harlow i Naomi Campbell). Wśród większości wzbudziły one negatywne odczucia: skojarzenia z martwymi zwierzętami prezentowanymi jako trofea.
Według Daniela Roseberry’ego, dyrektora kreatywnego francuskiego domu mody, wykonane ręcznie z pianki, jedwabiu i wełny formy reprezentują dualizm piękna i śmierci, a cała kolekcja została zainspirowana „Boską komedią” Dantego, ze szczególnym uwzględnieniem „Piekła”. Poza wzbudzającymi sensację sylwetkami na wybiegu pojawiły się zaskakująco bezpieczne kreacje w minimalistycznym stylu, utrzymane w odcieniach czerni, złamanej bieli i złota. Surrealistyczny rys domu mody ujawnił się natomiast w detalach: butach z widocznymi odbiciami palców (ukłon w stronę słynnych rękawiczek zaprojektowanych przez Elsę Schiaparelli w latach 30.), strzelistych formach gorsetów, sznurowaniach biegnących wzdłuż pleców, misternie wyszywanych bolerkach oraz masywnej, awangardowej biżuterii.















Giambattista Valli
Tworzący we Francji włoski projektant mody zapisał się w pamięci jako twórca spektakularnych, kaskadowych kreacji złożonych z warstw tiulu, a także miłośnik kwiatowych motywów. Suknie przypominające stroje księżniczek z XIX-wiecznych obrazów, zawojowały czerwone dywany za sprawą gwiazd i influencerek. W tym sezonie projektant odchodzi nieco od tiulu, ustępując miejsca fantazyjnym drapowaniom i bufkom. Imponujące objętości rękawów i spódnic oraz mistrzowskie formy zahaczające o inspiracje ubiorem historycznym, w połączeniu ze współczesnym spojrzeniem na Haute Couture tworzą niezwykle radosną i dziewczęcą mieszankę.
Giambattista Valli jest Włochem, prawdopodobnie stąd u niego to zamiłowanie do maksymalizmu. W najnowszej kolekcji zaproponował swoje kreacje w kolorach landrynek: cytryny, limonki, pastelowego oraz nieco bardziej nasyconego różu i błękitu, niekiedy łącząc barwy pozornie do siebie nie przystające. Pokusił się również o zinterpretowanie bodysuit, czyli obcisłego kombinezonu, który w jego wydaniu pokryty jest tysiącami połyskujących kryształków. W kolekcji nie mogło też zabraknąć trójwymiarowych jak i drukowanych kwiatów, piór, a także charakterystycznego tiulu – pojawił się on w formie wierzchniej spódnicy na wspomnianym kombinezonie, a także jako suknia o syrenim fasonie, złożona z kontrastujących ze sobą kolorystycznie warstw materiału.












Chanel
Virginie Viard tworząc kolekcję Haute Couture na wiosnę i lato miała inspirować się legendarnym apartamentem Gabriele Chanel, w którym gościły mosiężne figurki i rzeźby przedstawiające wizerunki zwierząt. Miało to odzwierciedlenie w scenografii pokazu – na wybiegu umieszczono gigantyczne konstrukcje o geometrycznej bryle w kształcie koni, psów czy ptaków, a następnie z ich wnętrza wyłaniały się modelki. Wizerunki zwierząt pojawiły się później w kolekcji w postaci dyskretnych haftów oraz wzorów przybierających formę monogramu.
Poza tym sama kolekcja obrała kierunek najpopularniejszej obecnie estetyki y2k, oczywiście w eleganckim wydaniu spod znaku Chanel. Nieśmiertelne tweedowe komplety tym razem przybrały formę trapezowych płaszczyków, krótkich i dopasowanych marynarek oraz rozkloszowanych lub plisowanych spódniczek mini. Choć sama Gabriele Chanel nie znosiła tej długości, Viard – podobnie jak przed nią Karl – idzie z duchem czasu i adaptuje spuściznę marki do współczesnych realiów. Pojawiły się także długie do kostek sukienki-płaszcze, motywy kwiatowe – zarówno w formie nadruków, jak i haftótw czy aplikacji, z których słyną pracujący dla domu mody rzemieślnicy; ale również inspiracje latami 20.: sukienki bieliźniane o obniżonej talii, przezroczystości czy elementy kojarzone z ówczesnym stylem kabaretowym: meloniki, skórzane rękawiczki, muchy czy sznurowane botki z charakterystycznym czarnym noskiem.















Viktor & Rolf
Belgijski duet projektantów nie przestaje zaskakiwać niecodziennymi, awangardowymi pomysłami, których egzekucja przypomina bardziej artystyczny performance niż pokaz mody. Choć nie da się wymyślić koła na nowo, można to koło przedstawić w niespotykany dotąd sposób. Tym razem Belgowie jako bazę obrali najbardziej stereotypową wieczorową suknię: gorsetowa góra, podkreślona talia i mocno rozkloszowana, najlepiej złożona z wielu warstw tiulu spódnica to element kojarzony w modzie głównie za sprawą diorowskich lat 50. czy też produkcji Disney’a, w których główną postacią są księżniczki. Czy da się to zrobić inaczej?
Jak się okazuje, oczywiście, że tak! Wystarczy na przykład suknię odwrócić do góry nogami. W ten sposób projektanci osiągnęli surrealistyczny efekt, jakby suknie lewitowały, lub – jak ktoś ironicznie zauważył – jakby po zalogowaniu się do gry nasza postać się „zglitchowała”, a jej elementy przez zakłócenia nie wgrały się prawidłowo. Wymowny tytuł „Late Stage Capitalism Waltz” może natomiast sugerować poczucie wyalienowania jednostki we współczesnym, wyidealizowanym świecie. Proces ten przedstawiony został przy pomocy sukni idealnej, która tradycyjnie stanowi integralną część sylwetki, tutaj jednak uwalnia się ona i oddziela od ciała, zachowując swój perfekcyjny kształt.









Rahul Mishra
Ławica złotych rybek w roli nakrycia głowy, bajeczne hafty z tysięcy cekinów, koralików i kryształków układające się w mozajki przedstawiające podwodny świat lub rozgwieżdżone niebo, tajemnicza kolorystyka przechodząca od złota i miedzi, przez głęboką czerń, aż po turkus i zieleń – nie sposób ukryć fascynacji Rahula Mishry kosmosem i głębinami oceanów. Cytując starożytne przysłowie mówiące „to co jest na zewnątrz, jest w tobie”, a także sanskryckie stwierdzenie „Aham Brahmasmi” (jestem kosmosem), indyjski projektant rozwinął te myśli w kolekcji czerpiącej zarówno z tego co na zewnątrz, ponad naszymi głowami, jak również tego co pod nami – w morskich głębinach.
Na misternie haftowanych i wyszywanych kreacjach pojawiają się wzory przedstawiające podwodny świat: meduzy, rozgwiazdy, rafy koralowe, połyskujące rybki oraz bujną roślinność. Precyzyjne drapowania na sukienkach imitują grzywy wzburzonych fal. Złota korona z bliska ujawnia detale – promienie to w rzeczywistości rozpierzchające się we wszystkich kierunkach złote rybki. Kuliste hafty na czarnych jak niebo w środku nocy rękawach przedstawiają z kolei orbity i krążące wokół nich planety, a na pelerynie skrzą się gwiazdozbiory. Pomiędzy sylwetkami o klasycznych fasonach pojawiają się takie elementy, jak catsuit, czyli dopasowany kombinezon, krótkie stanikowe topy z legginsami czy wariacja na temat naked dress, oczywiście wszystko pokryte tradycyjnymi, ręcznie wykonanymi haftami. Jednak najbardziej spektakularna kreacja to ta finałowa, przedstawiająca suknię-meduzę w formie ogromnej bombki, wyglądającej jak przed chwilą wyłowiona z morza.












Valentino
Dyrektor kreatywny Valentino, Pierpaolo Piccioli, po raz kolejny uczynił wielką modę spod znaku Haute Couture bardziej przystępną i inkluzywną. Czerpiąc z bogatych archiwów domu mody, wplótł klasyczne eleganckie sylwetki pomiędzy ekstrawaganckie i niekiedy szokujące stroje inspirowane stylem bywalców najbardziej znanych klubów z przełomu lat 70. i 80. Nie bez przyczyny kolekcja nosi tytuł „Le Club Couture” – tutaj tradycyjne krawieckie rzemiosło łączy się z nieskrępowaną wolnością w ekspresji własnej osobowości.
Na wybiegu mnóstwo było kontrastów: suknie balowe w stylu lat 50. i dopasowane mini sukienki, eleganckie smokingowe marynarki zestawione ze spódniczkami tak krótkimi, że w istocie będącymi jedynie przepaską na biodrach (lub zawiązaną na kokardę szarfą)), cukierkowy róż i mroczna czerń, odważnie odsłaniające ciało przezroczystości oraz zamaszyste peleryny do samej ziemi. Nie zabrakło atrybutów charakterystycznych dla marki Valentino – kokard, kwiatów oraz zwiewnych szyfonów. Jak zawsze Piccioli po mistrzowsku łączy kolory: obok Valentino Pink, który zdominował trendy w ubiegłym roku, pojawiły się czerwień, lawendowy oraz bakłażanowy fiolet, bananowa żółć czy soczysta zieleń. Zestawione na zasadzie kontrastów w elementach garderoby i dodatkach takich jak krawaty, rękawiczki czy rajstopy, tworzyły interesujące i zaskakująco zgrane bloki kolorystyczne. Nie mogło oczywiście zabraknąć piór i cekinów, nieodzownych elementów klubowego anturażu.














