
W ubiegłym roku głośno było o marce Vvidoki, która z okazji święta wyprzedaży podniosła ceny o 50%. Z przystąpienia do akcji rabatowej zrezygnowały takie marki jak Elementy czy Balagan, pionierzy transparentnego modelu sprzedaży w Polsce. W tym roku coraz więcej marek mówi głośno i z dumą, że również nie zamierzają obniżać cen z okazji Black Friday.
Tradycja czarnego piątku sięga końca XIX wieku, kiedy po Święcie Dziękczynienia rozpoczyna się w Stanach okres przedświątecznych zakupów. Amerykanie stają wówczas w kolejkach, by upolować najlepsze okazje. Dziś Black Friday i następujący niedługo po nim Cyber Monday to już międzynarodowe święto szalonych zakupów. W Polsce zyskuje ono coraz więcej popularności, co doskonale obrazuje raport sporządzony przez portal Alerabat.com.
Jeszcze 4 lata temu na zakupy online przy użyciu kuponów z Alerabat.com Polacy wydali 3,7 mln złotych. Rok temu ta kwota wzrosła do 18 mln. Podczas pandemii dodatkowo wzrasta sprzedaż online – zmuszeni do ograniczania tradycyjnych, stacjonarnych zakupów klienci chętniej korzystają ze sklepów internetowych, których w przeciągu pół roku przybyło ponad 7 tysięcy (co przekłada się na 15% wzrost tego sektora).
Na szczęście według badań aż 90% klientów przyznaje, że podczas wyprzedaży chcieliby wesprzeć lokalne biznesy. Jak przekłada się to na rzeczywistość i jakich rabatów są w stanie udzielić rodzime firmy?
Okazuje się, że małe, lokalne marki nie są w stanie zagwarantować tak spektakularnych zniżek, jak te w Stanach Zjednoczonych. Najczęściej spotykana wartość rabatu to 15 do 20%, podczas gdy za oceanem asortyment przeceniany jest nawet do 80%. Na takie obniżki mogą sobie pozwolić tylko wielkie sieciowe koncerny, dla których to ilość sprzedanego towaru przekłada się na realne zyski.
W przypadku małych firm odzieżowych na finalną cenę produktu składają się wysokiej jakości materiały (a także koszt ich transportu), praca konstruktorów i krawcowych, elementy wykończenia, estetyczne opakowanie i metki, sesja wizerunkowa, wynagrodzenia, podatki, koszty utrzymania sklepu i na końcu marża. Etyczne warunki pracy, godne wynagrodzenia oraz mniejszy nakład produkcyjny (a czasem rezygnacja z niego na rzecz pre-orderów) sprawiają, że polskie marki nie są w stanie zaoferować tak atrakcyjnych zniżek, jak za oceanem.
W ubiegłym roku głośno było o poznańskiej marce Vvidoki, która z okazji Black Friday podniosła ceny o 50%. Kontrowersyjny zabieg odbił się w środowisku szerokim echem, miał jednak na celu tylko (i aż) zwrócenie uwagi na bezmyślne poddawanie się zakupom. Powtórzona w tym roku akcja ma jeszcze jeden cel:
„Od piątku, do niedzieli podnosimy wszystkie ceny naszych ubrań i dodatków o 50%. Jest to celowy zabieg, który ma wzbudzić refleksję wśród osób, które kupują automatycznie, niejako instynktownie kiedy widzą czerwony napis “sale”. Natomiast pomyśleliśmy, że w tym roku oprócz wyrażenia sprzeciwu możemy dodatkowo pomóc organizacjom szerzącym świadomość o odpowiedzialnej konsumpcji. Jeśli podczas weekendu ktoś będzie chciał kupić nasze produkty po zawyżonej cenie, to będzie mógł to zrobić tylko poprzez wysłanie kwoty jaką normalnie zapłaciłby nam, do jednej z wybranych przez nas organizacji.”
Inne niszowe marki takie jak MOIÉL, Karolina Naji czy Sept również zrezygnowały z obniżek cen w swoich sklepach internetowych. Z kolei Osnowa czy imprm studio oferując symboliczne zniżki zachęcają jednocześnie do zastanowienia się kilka razy, czy aby na pewno potrzebujemy nowych ubrań.
Stanowisko marki Balagan:
„Jak co roku omijamy świętowanie Black Friday.
Z natury w Balaganie nie wspieramy sezonowych obniżek. Same wiecie z czego wynikają ceny naszych produktów, publikujemy składowe koszty przy każdym produkcie na stronie. Uczciwie wymierzamy wysokość marży, która uwzględnia koszty stałe, wynagrodzenia pracowników i podatki. Uleganie modom na obniżki, przy jednoczesnym trzymaniu jakości produktów stawia nas w sytuacji konieczności oszczędności gdzie indziej – a nigdy nie chciałybyśmy niegodziwie opłacać wiedzy i doświadczenia kaletników, szewców, naszego zespołu, czy kosztów surowców.”
Warto o tym wszystkim pamiętać podczas przedświątecznej zakupowej gorączki.