Nadeszły ciężkie czasy dla projektantów, którzy swoją pracę opierali głównie na sprzedaży stacjonarnej. Zamknięte galerie handlowe, przymusowa izolacja, a teraz reżim sanitarny z pewnością nie ułatwiają i tak już ciężkiej sytuacji przedsiębiorców. Jednym z większych plusów tego stanu jest fakt, iż marki nie do końca transparentne po prostu znikną – niedociągnięcia czy wręcz oszustwa bardzo szybko wychodzą na jaw, a klienci nie lubią być nabijani w butelkę. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, iż ci, którzy swoją ciężką pracą zdobyli renomę i szacunek klientów, zdołają przetrwać.
Do tych drugich należy z pewnością Jarosław Ewert. Projektant, którego wielu kojarzy jeszcze z czasów tygodni mody w Łodzi, właśnie tam, na Politechnice Łódzkiej na wydziale wzornictwa, stawiał pierwsze kroki w krawiectwie. Od początku zdobywał liczne wyróżnienia w ramach konkursów dla młodych projektantów, a swoje kolekcje prezentował między innymi podczas Warsaw Fashion Street czy KTW Fashion Week. Jego estetyka charakteryzuje retro sznytem, odważnym korzystaniem z wzorów i brawurowymi sylwetkami męskimi, grającymi ze stereotypami.
Wiosenna odsłona Jarosława Ewerta to inspiracja latami 60. i 70. w kobiecym, szalonym i energetycznym wydaniu. Nie znajdziemy tu jednak sukienek w stylu dzieci kwiatów, ani Courregesowskich futurystycznych mini. Zamiast tego projektant zaserwował nam iście diorowski przepych – spódnice z koła na halkach, zamaszyste suknie marszczone w pasie, rozkloszowane rękawy, frędzle i plisy. Mnogość nadruków robi wrażenie i przyprawia o zawrót głowy: znajdziemy tu i romantyczne róże, i graficzne kwiaty, i drapieżne cętki, i nadruki jak z jedwabnych apaszek…
Całość uspokaja delikatna kolorystyka oparta na romantycznych pastelach, brązach i stalowych błękitach. Jednak projektant postanowił zaszaleć i podkręcić kobiece stylizacje szalonymi dodatkami. To właśnie tutaj uwydatnia się najbardziej inspiracja latami 60. i 70. Sylwetki zostały uzupełnione wzorzystymi rajstopami, kolorowymi butami na platformach, okularami o dużych, okrągłych szkłach i biżuterii XXL, której nie powstydziłaby się sama Twiggy.
Jak powiedział mi w rozmowie sam projektant,
W przypadku tej sesji chciałem tez pokazać jak dodatkami można podkręcić stylizację i jak wbrew pozorom nie pasujące do siebie kolory finalnie dają energetyczny, soczysty efekt.
Mamy tu więc spore pole do własnej interpretacji. Choć sylwetki zaprezentowane w kampanii sprawiają chaotyczne wrażenie, bardzo łatwo wyobrazić sobie te same sukienki w mniej przeładowanych stylizacjach. Wtedy doskonale odnajdą się również na co dzień, na przykład z prostymi mokasynami czy nawet sportowymi butami.
Sesja została zrealizowana w duchu #zostańwdomu. Modelki Iwettę Baran, Aleksandrę Jocz i Martynę Jędrzejczak wystylizował i sfotografował sam Jarosław Ewert. Jest również dobra wiadomość dla wielbicielek kobiecej estetyki z różnych zakątków Polski: projektant zdradził iż rozważa wprowadzenie sprzedaży online. W obecnych czasach to niemal nieuniknione rozwiązanie. Czekamy z niecierpliwością!