Po raz pierwszy dom mody Valentino zaprezentował swoją kolekcję międzysezonową w Tokio. Pre-Fall 2019 to kolekcja mocno inspirowana kulturą Japonii, harmonią nowoczesności i tradycji, romantyzmu i surowości.
Główną inspiracją dla Pierpaola Piccioli’ego była japońska idea wabi sabi – w przeciwieństwie do kultury Zachodu, hołdującej symetrii i perfekcji, wabi-sabi opiera się na odnajdywaniu piękna w niedoskonałości. Projektant z charakterystyczną dla niego swobodą połączył dwa tak różne od siebie światy w jednej kolekcji, czerpiąc zarówno z renesansowego malarstwa europejskiego, jak i kintsugi, japońskiej techniki naprawiania porcelany, jednocześnie zachowując charakterystyczne dla domu mody elementy.
Bazując na czerwieni (słynnej Valentino Red), czerni i bieli, Piccioli zaprezentował swoje umiejętności w żonglowaniu epokami i stylami. Są kultowe u Valentino falbany, układane w architektoniczne rzędy lub powiewające z każdym ruchem, są peleryny, nowy znak rozpoznawczy projektanta, a także suknie w stylu ikonicznych kreacji z archiwum domu mody z lat 80. Są także abstrakcyjne wzory księżyca na czarno-białych dzianinach oraz plisowania, kokardy i koronka, jednak w bardziej surowym, niemal gotyckim wydaniu.
Choć ugruntowana od lat pozycja Valentino pozwala na niezwracanie uwagi na trendy, to i tutaj bystre oko wychwyci najnowsze tendencje: granatowy denim, logomania, cekiny, puchowe kurtki i spodnie culottes nadal nie tracą na popularności.
Piccioli trzyma rękę na pulsie i wyznacza kierunek marce, bezbłędnie łącząc światowe tendencje z własną artystyczną wizją. Jego nieograniczona wyobraźnia i zdolność kierowania legendarnym domem mody stanowi ewenement wśród dzisiejszej elity projektantów. Jako jeden z nielicznych piastuje swoje stanowisko od dekady (a od dwóch lat samodzielnie, odkąd Maria Grazia Chiuri odeszła do Diora), wcześniej zbierając doświadczenia jako projektant akcesoriów w tych samych murach. Zarząd ma niewątpliwie odpowiedniego człowieka na odpowiednim miejscu, miejmy więc nadzieję, że w najbliższym czasie nikomu nie przyjdzie do głowy żadne odświeżanie wizerunku. Byłaby to z pewnością niepowetowana strata nie tylko dla marki, ale i dla mody w ogóle.