Dom mody Fendi wyniósł tradycję futrzarską na zupełnie inny poziom. Kolekcja Haute Couture pokazana niedawno w Paryżu pokazała niezwykły kunszt i kreatywność rzemieślników, którzy sprawiają, że futro nie jest już jedynie ciężkim okryciem wierzchnim, lecz staje się lekkim i delikatnym żakietem lub malarskim płótnem.
Niektóre sylwetki z kolei zostały wykonane z innych materiałów, skonstruowanych tak zmyślnie, że do złudzenia przypominały naturalne futra. Fasony – pudełkowe żakiety z zaokrąglonymi kołnierzami, spódnice midi, raz dopasowane, innym razem rozkloszowane, a także misterne tapirowane koki oraz czarne jaskółki na powiekach przywodziły na myśl przełom lat 50. i 60. oraz styl Jackie Kennedy, choć w wydaniu bardziej de luxe.
Na wybiegu królowały pastelowe beże, błękity, pudrowe róże i czerń. I choć to futra są znakiem firmowym Fendi, to w tej kolekcji futrzane płaszcze i etole zeszły na drugi plan – pierwsze skrzypce grały tutaj bajkowe wieczorowe suknie, obleczone jakby delikatną, połyskującą pajęczyną, lub wykonane z misternych koronek. Wszystkie stworzone jak na królewski bal.
Choć piękno i kunszt kreacji tworzonych przez włoski dom mody są niezaprzeczalne, to nie sposób ignorować zmian, jakie zachodzą w środowisku: z wykorzystywania naturalnych futer zrezygnowali już tacy giganci, jak Armani, Gucci czy Versace. Czy Fendi zostanie ostatnią marką, dla której futro stanowi synonim luksusu?