Poprzednia, jesienno-zimowa kolekcja Gucci była jak do tej pory najbardziej kontrowersyjną w dorobku Alessandra Michelego. Orientalne turbany, ‚ścięte’ głowy trzymane jak torebki kopertówki, kominiarki i całość inspirowana Frankensteinem wyglądały tak, jakby projektant sprawdzał, jak daleko może się jeszcze posunąć. Na tym tle kolekcja Resort 2019 wygląda nadzwyczaj spokojnie.
Choć inspirowana jest tym razem chrześcijaństwem, a wybieg wystylizowany został na opuszczony płonący cmentarz, to mniej jest w tej kolekcji kontrowersji. Temat religii, a zwłaszcz katolicyzmu, przewija się w modzie regularnie. Kolekcje Dolce&Gabbana, Versace czy Alexandra McQueena są tego nalepszym przykładem. Również temat tegorocznej MET Gali dotyczył nawiązań do katolicyzmu w modzie.
Nie ma więc niczego nowego ani szokującego w ubraniach inspirowanych szatami liturgicznymi, naszyjnikach i kolczykach w kształcie krzyży ani sukienkach z wyhaftowanym szkieletem. To wszystko już było. Jednak Michelle po mistrzowsku miksuje religijne inspiracje ze swoją estetyką psychodelicznych lat 70. oraz granny chic, przeplatając aksamitne peleryny i płaszcze do ziemi ze skórzanymi sukienkami mini, kraciastymi garniturami i sportowymi bluzami. Ta eklektyczna mieszanka cekinów, wiktoriańskich kwiatów, orientalnych haftów i monogramów Gucci to popis niezwykle bogatej wyobraźni projektanta, który nareszcie może rozwijać skrzydła.
Wygląda też na to, że Alessandro Michelle idzie w stronę agender – modele i modelki z powodzeniem mogliby wymienić się ubraniami, nie ma tutaj ściśle określonej płci. Podobna idea zaczyna kiełkować na zachodzie – niedawno został otwarty pierwszy na świecie sklep bez płci. Szykuje się modowa rewolucja.