
„Sukienka Meghan jest niemal identyczna jak jeden z naszych projektów” – to słowa Emilii Wickstead, brytyjskiej projektantki pochodzącej z Nowej Zelandii. „Niektórzy nawet komentowali: to sukienka Emilii Wickstead!”. Projektantka skrytykowała także fryzurę i rzekomo kiepskie dopasowanie sukni ślubnej Meghan.
Według Emilii Wickstead, suknia ślubna zaprojektowana przez Clare Weight Keller specjalnie na uroczystość ślubną Meghan Markle i księcia Harry’ego, jest kopią jej projektu. To dość brawurowe oskarżenie, tym bardziej, że nazwisko Wickstead nie jest tak popularne jak to, w stronę którego padły zarzuty o plagiat. Pikanterii dodaje też fakt, iż Wickstead jest ulubioną projektantką księżnej Kate. Wchodzenie w konflikty z nową członkinią rodziny królewskiej, tym bardziej świeżo po uroczystości ślubu, nie jest zbyt roztropnym posunięciem.
Kilka dni po tym skandalu Emilia Wickstead opublikowała na swoim instagramie oświadczenie, w którym czytamy, jak bardzo jest jej smutno z powodu komentarzy, jakie pojawiły się w internecie na temat jej rzekomych oskarżeń o skopiowanie sukienki, jak wielką inspiracją jest dla niej Clare Weight-Keller oraz jak bardzo podziwia i życzy wszystkiego najlepszego świeżo upieczonej księżnej.
Choć zaprzeczenia są żarliwe i wylewne, trudno uwierzyć w ich szczerość. A internet niestety nigdy nie zapomina.
Na instagramowym koncie Diet Prada, słynącym z wyławiania podobnych do siebie projektów spośród setek tysięcy marek istniejących na świecie, pojawiło się porównanie projektu Emilii Wickstead z wiosenno-letniej kolekcji bieżącego roku do kreacji Jacquesa Fatha z lat 50. Trudno nie zauważyć tak oczywistej ‚inspiracji’ – konstrukcja gorsu jest nowatorska, skomplikowana i niełatwa do powielenia. Z kolei prosta, minimalistyczna suknia z długim rękawem i dekoltem w łódkę nie jest czymś na tyle odkrywczym, by przypisywać sobie jej pierwszeństwo. Tym bardziej, że Clare Weight-Keller bardziej niż Emilią Wickstead, zainspirowała się raczej archiwalnymi projektami samego Huberta de Givenchy z 1967 roku.

